wtorek, 23 kwietnia 2013

100. Wpis na ‘setkę’

Dawno, dawno temu, za górami, za lasami i dolinami (jak ktoś daleko od Najjaśniejszej Rzeczypospolitej mieszka) żyłam sobie Ja. ( N.B. Nadal żyję - na złość ZUS-owi, który już się boi, że do emerytury dociągnę, co jest równoznaczne z koniecznością mi jej wypłacania. W strachu tym towarzyszą ZUS-owi różne OFE, w których mam konta indywidualne- jeszcze).

Ale do rzeczy. Gdy dziecięciem w kolebce byłam, spać ci ja nie chciałam, oj nie. W celu namówienia mnie do tej (skądinąd nudnej i mało twórczej) czynności, rodzice moi imali się różnych sposobów. Metodą prób i błędów wyszło im na to, że, nie masz jak bajka na dobranoc. Czytanych nie preferowałam, skłaniając się ku tym na bieżąco wymyślanym. Te hołubiłam i w łaskawej pamięci zachowywałam.

Ukołysanie dziecka do snu nie jest rzeczą prostą, a i często bywa procesem długotrwałym. Ta druga cecha bywa szczególnie niewygodna w sytuacji, gdy do domu zawitają gości, a dzieciaka trzeba odesłać w objęcia Morfeusza szybko i sprawnie, żeby danie gorące podać o rozsądnej porze. Położenie dość patowe, chyba, że ktoś z przybyłych na ucztę usłużnie zgłosi się do tej niewdzięcznej roboty na ochotnika. O takich straceńców nie jest łatwo, ale nadzieja umiera ostatnia.

W opisywanym przeze mnie przypadku kamikaze taki się znalazł, a jego zgłoszenie wywołało niekłamane zaskoczenie na twarzach biesiadników. Wzmiankowanym ochotnikiem był mój nieżyjący już wujek- mężczyzna o wielu przymiotach intelektu i wyglądu, niestety skażony pewną cechą szalenie w tej sytuacji niepożądaną. Otóż wuj mój urodził się już stary i w tym stanie ducha spędził całe życie. Mimo, iż cieszył się niesłabnącym zainteresowaniem płci przeciwnej, której wiele przedstawicielek proponowało mu zagospodarowanie ich samotności, nigdy nie założył rodziny, a jego doświadczenie w zajmowaniu się istotami bardzo nieletnimi oscylowało w granicach zera absolutnego. Do dziś nie ogarniam rozumem stopnia desperacji rodziców mych, skoro zgodzili się powierzyć utulenie do snu swego jedynego potomka ( czyli mnie) osobnikowi tak słabo do tej czynności przysposobionemu. Widać desperacka sytuacja wymaga desperackich kroków.

Chwilę potem leżałam w łóżeczku, obok którego zasiadł mój wujek i zaczął snuć opowieść o księżniczce i jej tarapatach z różnych baśniowych sytuacji wypływających. Śliczna historia, podana głębokim, aksamitnym głosem wujka zrobiła swoje- dotarłszy do szczęśliwego zakończenia, z błogim uśmiechem na liczku zapadłam w krainę marzeń. Wszystko trwało nie więcej niż dwadzieścia minut, po którym to czasie triumfujący wuj wyłonił się z mojej sypialni, aby przyjmować gratulacje od zebranych, w tym: ‘achy i ochy’ od pań stanu wolnego, poklepywania po ramieniu od mężczyzn dzieciatych oraz wyrazy szacunku od rodziców mych.

Czy to już koniec tej historii? Oczywiście, nie- miała swój dramatyczny ciąg dalszy, który Wam ’bez zbędnej zwłoki’ (czyli- kiedyś tam) opiszę. Jaki jest związek tej historii z setnym wpisem na blogu- nie mam pojęcia, ale pewnie jakiś jest, skoro- gdy poczułam potrzebę napisania go- właśnie ten epizod z mojego dzieciństwa przyszedł mi do głowy.

9 komentarzy:

Aryel1 pisze...

Ja się kategorycznie nie zgadzam, żeby w takim momencie przerywać opowieść;/

:)

Aylla pisze...

Ja się kategorycznie nie zgadzam, żeby blogger formatował moje teksty w sposób taki, że mi się postować odechciewa!I żeby zmienianie jego 'świetnych' pomysłów trwało wieki!

Amber pisze...

Każdą przyjemność należy dawkować, droga Aryel :)
A Ayllutkowe opowiesci takimi przyjemnosciami wlasnie sa. Ja poczekam ;)

Aryel1 pisze...

oj oj ale dostałam po uszach :(

Aryel1 pisze...

a tak w ogóle to o co chodzi?

Aryel1 pisze...

a... Boże ale jestem zamulona- blogger- tzn google blogger- myślałam, że na mnie krzyczysz :D

Aylla pisze...

@Aryel1- Na Ciebie?! A za co! Toć Ty samą dobrocią jesteś :* Na bloggera się darłam, bo mi strasznie robił na złość i tekst formatował na wzór i podobieństwo brukowca. Ale trzeba też przyznać, że od postowania odwykłam i lekko 'zardzewiałam'. Co nie zmienia faktu, że Cię zamuliło porządnie, jeśli tak niesprawiedliwie o mnie pomyślałaś *foch*

Aylla pisze...

@Amber- Dzięki za miłe słowa i obronę przed atakiem na osobę mą bezbronną. :*

Aryel1 pisze...

Uff..Wybacz ale ostatnio jestem troszkę znerwicowana i nieogarnięta :D