wtorek, 5 października 2010

29. Kraina szczęśliwości

Bardzo chciałabym być darmozjadem. Uważam, że jest to najlepszy fach na świecie. Harmonijnie łączy w sobie brak przepracowania z poczuciem zadowolenia z siebie płynącego z faktu, że się niczego nie zaniedbało i nie popsuło. Że ja na to wcześniej nie wpadłam! Zamiast się po różnych przybytkach wiedzy tułać, poszłabym sobie do szkoły nicnierobienia. Z zapałem oddawałabym się studiowaniu takich przedmiotów jak:

• leżenie do góry brzuchem na czas ( zajęcia praktyczne)
• pracoudawactwo wczoraj i dziś (cykl wykładów monograficznych)
• praktyczne zastosowania nicnierobienia (zajęcia seminaryjne)
• pożytki płynące z próżniactwa ( sesje referatowe )
• dyskusje panelowe na tematy interesujące przybyłych (zajęcia odwołane do
końca roku akademickiego ze względu na brak zainteresowania nimi w latach
ubiegłych)

Założę się, że ukończyłabym te szkołę bez problemu, a nawet z wyróżnieniem. Ale cóż, co się stało, to się nie odstanie- wszystko, co teraz mogę robić, to obserwować jednego z najznamienitszych absolwentów Wydziału Darmozjadliwości Stosowanej Uniwersytetu Leniuchowania. Czyli mgr ( z widokami na doktorat) Wkurzaka.

Wkurzak uznaje leniuchowanie za najbardziej racjonalną formę gospodarowania czasem. Zawsze dopilnowuje, aby nie zrobić jutro tego, co można zrobić pojutrze. Uporczywie stara się, by dni robocze zdarzały mu się jedynie od święta. Wierzy, że jedynym sposobem pokonania pokusy nicnierobienia jest poddanie się jej bez reszty. Wkurzak- jak wieści- dąży do osiągnięcia całkowitej harmonii z samym sobą, wszelka aktywność nieprzyjemna (potocznie ‘pracą’ zwana) mu tę wewnętrzną harmonię burzy wymuszając zachowania stojące w sprzeczności z jego ego
(superego i id pewnie też).

Jak już wzmiankowałam, Wkurzak jest mistrzem w swym leniuchowskim fachu. Dobrze jest przestawać z mistrzem (nawet jeżeli nie potrafimy się od niego uczyć, zawsze można popodziwiać). W życiu trzeba mieć coś, co będziemy robić dobrze i z oddaniem ( nawet jeżeli tym ‘czymś’ będzie nicnierobienie). Dopiero wtedy sprawia nam ono radość i przynosi szczęście. Wic polega na tym, aby w miarę szybko odkryć, co to jest i udoskonalić technikę osiągania celu.

Każdy wie, że szczęśliwi przyciągają do siebie innych, bo i na nich (tych innych) spływa część owego błogostanu, przez sam fakt przestawania z osobą ukontentowaną losem. Dlatego wiele potrafimy szczęśliwcom wybaczyć. I trudno nam ich znielubić, choć nas wkurzają i w oczy kolą. Więc hołubmy ich, póki wokół nas są- przecież gdyby ich zabrakło……

Brak komentarzy: