sobota, 6 listopada 2010

33. Pożytki z posiadania nieżytu nosa płynące


Nieżyt nosa, popularnie katarem zwany, to przypadłość stara jak świat. Jest to również jedna z tych dolegliwości, wobec której potężna wiedza medyczna musi odtrąbić porażkę, ogon podwinąć i do niemocy się przyznać, choć wstyd czerwieni lica niemal wszechwładnych lekarzy. Serce przeszczepić potrafią, w mózgu pogrzebać potrafią, a gila skutecznie obetrzeć nie potrafią. Zgroza!

Ludzie kataru nie lubią, wkurzaki wszelkiej maści też na niego psioczą. No bo co tu jest do lubienia: zakatarzona istota zużywa większość energii walcząc o zaczerpnięcie oddechu. Na inne czynności nie starcza już sił. Nawet marzyć już się biedakowi nie chce ( chyba, że o swobodnym oddychaniu). I tak, prosta wydzielina śluzowa wypływająca z naszej kichawy pozbawia nas nie tylko komfortu fizycznego, ale także odbiera nam dużą część tego, co nas od zwierząt odróżnia- wyobraźni.

Skoro taki katar straszny i walczyć z nim skutecznie nie sposób, postanowiłam skupić się na pozytywach z faktu jego posiadania płynących. Oto i one:

  • ‘Ja mam katar, a ty nie’ może być zdaniem nobilitującym, gdyż ludziom zwykle jest przykro, jeżeli czegoś nie mają, a mogliby mieć,
  • Katar jest bardzo przydatny przy czynnościach typu krojenie cebuli- upośledzenie zmysłu węchu katarem wywołane eliminuje strugi łez płynące po policzkach niektórych krojących (siekanie cebuli to bardzo ‘wzruszająca’ czynność),
  • Katar to wspaniały glejt na robienie tego, czego bez niego sobie odmawiamy: ‘Mogę zjeść dwie tabliczki czekolady? Pewnie, że tak! Przecież mam katar, więc muszę jakoś swe życie zasmarkane osłodzić!’
  • ‘Kopać leżącego się nie godzi, więc mnie nie dręcz i nie męcz, tylko do serca przytul i utul. A po drodze z pracy, załatw kilka spraw, których załatwienie od tygodni odwlekałam i dalej się ich odwlekać nie da. Chorej bidulce przecież nie odmówisz?’ (P.S. Działa tylko raz na pół roku i tylko, gdy chora bidulka buźkę w ciup ułoży, rzęsami smętnie zatrzepocze, a na koniec kichnie dramatycznie, acz z gracją.)
  • Katar pozwala bezkarnie i bez wysiłku unikać towarzystwa ludzi, których specjalną sympatią nie darzymy. Na widok takiego indywiduum zmierzającego w naszą stronę, wystarczy jedynie wyciągnąć chusteczkę i zmrużyć oczy, niby w przygotowaniu do kichania. Indywiduum zwykle zmienia kierunek ruchu na przeciwny.
  • Jak się ma katar, to można sobie poklikać na klawiaturze, desperacko próbując samej siebie wmówić, że katar fajny jest. A że nie wypada przekonująco? No i co z tego? Dajcie mi spokój, przecież ja katar mam!!!

Brak komentarzy: