środa, 2 marca 2011

54. Krótki kurs poprawnego celebrowania święta roboczego ‘Tłustym Czwartkiem’ zwanego

Oboje z Wkurzakiem jesteśmy łasuchami na co dzień i od święta. A jak jeszcze święto wypadnie ‘na co dzień’, mamy pełnię szczęścia wypisaną na twarzach oblepionych lukrem i przyprószonych cukrem pudrem. Niestety, jak wszystko, co niezwykłe, takie ‘robocze’ święto zdarza się jedynie raz w roku i nazywa się Tłusty Czwartek. ( Z uszanowania dla dobrodziejstw, jakie niesie, zamierzam pisać je wielką literą, bimbając na ortografię i oburzenie purystów językowych, którzy mogą mi na pączka, tudzież faworka, skoczyć.)

Tłusty Czwartek to jednodniowe pozwolenie ( z samej góry płynące) na obżarstwo, zasłodzenie się do stanu utraty zdrowego rozsądku (jeśli się taki uprzednio miało) oraz niebezpiecznego zbliżenia się go granicy pączkowo- faworkowego ześwinienia ( z całym, zasłużonym szacunkiem dla świnek). Słowem- łasuchowy raj na ziemi.

Ponieważ jest to dzień ważny i specjalny, należy się do niego szczególnie starannie przygotować. Przede wszystkim, zadbać o wiktuały. Czyli pączki i faworki (w porywach dopuszczalna jest obecność na stole racuchów, ale jako dodatek, nie danie główne). I nie wystarczą tutaj ‘jakieś’ paczki i ‘jakieś’ faworki- w obu przypadkach muszą być spełnione najwyższe normy konsumpcyjne. W przypadku pączków oznacza to bycie obficie napchanym konfiturą z róży; w przypadku faworków – bycie ‘chudziakiem’, czyli istotą łamliwą i chrupiącą, lekko oprószoną cukrem pudrem. Jednych i drugich musi być dużo- by spełnić warunki opisane w poprzednim akapicie.

Gdy powyższe kryteria zostaną skrzętnie wypełnione, można do świętowania przystąpić. Świętowanie jest wizualnie nieszczególnie przyjemne dla oglądającego- siedzą ludkowie przy stole i systematycznie i naprzemiennie wprowadzają do swoich otworów gębowych kawały pączków i faworków (okazjonalnie pojawia się tam również racuch, ale tylko okazjonalnie). Niby nic pięknego, ale wnikliwy obserwator zauważy mgiełkę szczęścia unoszącą się nad stołem i wyczuje podwyższone stężenie serotoniny w mózgach pączkopochłaniaczy i/lub faworkożerców. Widoczek jest dowodem na to, że każdy kęs przenosi jedzących coraz głębiej i dalej w krainę szczęśliwości. Bezdyskusyjnie. Bezwzględnie.

Cukier nie tylko krzepi, również rozluźnia, głębi wypowiedziom przydaje, ludzi ku sobie zbliża. Wkurzak wydaje się być mniej wkurzający, Aylla- dowcipniejsza niż zwykle, inni goście- wyczekani i wytęsknieni (choć tak naprawdę, to pojawili się zupełnie niespodziewanie, wiedzeni zmysłem powonienia i jeszcze innym, niezbadanym przez naukę zmysłem, który podszeptywał im, że w tym lokalu panuje duże nagromadzenie pustych kalorii). Wszyscy zgromadzeni summa cum laude ukończyli kurs poprawnego celebrowania święta roboczego ‘Tłustym Czwartkiem’ zwanego i wiedzą, że tego dnia w dobrym tonie jest wepchnąć w siebie tyle smażonych słodkości, ile się da (czyli organizm pozwoli). I nie należy- ba, nie wolno- mieć przy tym wyrzutów sumienia. Trzeba bezwzględnie zapomnieć o diecie (jeśli się taką stosuje), liczeniu kalorii i kalkulacjach cholesterolowych. Odprężyć umysł i ciało i jeść nie dbając o konsekwencje. Takowych nie będzie, gdyż człowiek kontenty spala więcej i szybciej niż zahukany matematyk ze specjalnością w kaloriach i cholesterolu. Człowiek szczęśliwy mniej choruje.

Życzę wszystkim góry pączków i faworków na stole oraz dobrego humoru z obcowania z nimi płynącego. Wszystkiego smacznego *mlask, mlask*.

9 komentarzy:

Amber7 pisze...

Grzecznie poslucham i na dzien jutrzejszy diete swa porzuce! :D

Aylla pisze...

Brawo, słońce! Kolejna nawrócona absolwentka kursu mego ! :D

Aryel1 pisze...

Zrobiłam sobie dzisiaj trening przedczwartkowy i zjadłam 2 pączki ale po przeczytaniu znowu bym jakiegoś pączuszka albo faworka spałaszowała...

Aylla pisze...

Moja krew! :*

Becia pisze...

A ja mój durny żołądek się zbuntował i na dzień przed tak wielkim świętem wziął i się rozchorował:/ i zamiast pączków będę dziś się żywić chrupkami kukurydzianymi....*ryczy*

Aylla pisze...

Zaprawdę powiadam Ci, że zachowanie twojego żołądka jest głęboko niegodne i niesprawiedliwe! Niech pocieszy Cię myśl, że zjem pączucha i fawora za Ciebie, abyś choć w ten sposób świętować mogła. :*

Becia pisze...

Ayllutka WIELKI BUZIOR dla Ciebie!! Dziękuję

Becia pisze...

Jednak mi się udało!! na wieczór zżarłam pączusia-więc w miarę godnie celebrowałam wczorajszy dzień :P

Aylla pisze...

Zuch dziewczyna!
Na wszelki wypadek ja też uczciłam wczorajsze święto w twoim imieniu więc celebrowałaś jak się patrzy :)