poniedziałek, 23 maja 2011

66. Nuka i Jackie (1)

Pies nie ma łatwego życia jeżeli rzeczony pies urodził się z ADHD ( genetycznie przypisanym swojej rasie). A jak jeszcze urodził się w Polsce, a wywodzi się z mroźnej Syberii ( bo jest syberyjskim husky), to ma pod górę cały czas. No chyba, że trafi na moich przyjaciół jako swoich ‘właścicieli’ (słowo ‘właściciel’ ujęłam w cudzysłów, gdyż psy tej rasy słabo się sprawdzają jako ‘własność’, doskonale za to radzą sobie jako domowo- podwórkowe satrapy).

Wzmiankowany pies nie ma łatwo, bo nikt z otoczenia nie jest w stanie za nim nadążyć, dosłownie i w przenośni. Dosłownie, bo ludzie (z nielicznymi wyjątkami zbierającymi laury w maratonach) nie potrafią biegać tak szybko i długo jak bohaterowie tej opowieści. Z perspektywy husky musi to być szalenie frustrujące- ledwo się trochę truchtaniem rozgrzeje, mięśnie dotleni do galopu je przygotowując, a już towarzysz spaceru sapki i zadyszki dostaje, tempo zwalnia i ziać zaczyna. Pies patrzy na niego z pożałowaniem zastanawiając się jak taki wybrakowany gatunek zwierzęcia zdołał przetrwać tak długo na tej planecie. Do żadnych konstruktywnych wniosków jednakże nie dochodzi, gdyż nie w jego naturze są długofalowe dociekania. I wcale mu to nie przeszkadza. Husky potrafi się również dostosować do sytuacji, w której zziajany i skonamy właściciel poddaje się i zamienia napęd własnonożny na konno-mechaniczny ( czytaj: wsiada w terenówkę i zasuwa po polach). Psu tam wszystko jedno- byle uciekało, to będzie gonić. Do złapania uciekiniera lub upadu własnego- cokolwiek nastąpi wcześniej.

W przenośni, bo humorek husky zmienia się częściej niż pogoda w kwietniu. Jedno, czego zdążyłam się nauczyć obcując z nimi, to to, że nie wolno im ufać- w jednej chwili patrzą ci prosto w oczy tymi swoimi bławatkowymi ślepiami łasząc się jak kotek-przytulanka, by sekundę później gnać na oślep przez pola z twoja rękawiczką w zębach. A ty, biedny człowieku, nawet nie zauważyłeś kiedy nastąpił atak, którego ofiarą ona (rękawiczka) się stała; możesz jedynie skwitować fakt, że cię szpetnie okradziono w biały dzień. I to nie po raz pierwszy.

Husky to stwory towarzyskie, więc nie należy ich adoptować w pojedynkę- ADHD im się wtedy nasila do granic wytrzymałości ( właściciela) i szajba im kompletnie odbija. Dla zdrowia psychicznego psów ( o ich opiekunach z litości nie wspomnę) dużo lepiej jest nabyć kilka tych stworów jednocześnie, a przynajmniej dwa. Istnieje wtedy szansa (choć niewielka), że kompletnie nie ześwirują i swych ludzkich opiekunów do obłędu nie doprowadzą zbyt szybko.

Każdy porządny podręcznik o tej rasie już na wstępie informuje osoby rozważające zakup psów husky, że to decyzja obciążona dużym ryzykiem. Huskie można albo kochać, albo nienawidzić- nikogo nie pozostawiają wobec siebie obojętnym. Jeśli się je kupi i znienawidzi- kupa forsy w błoto i nieustanny ból głowy. Jeśli się człek w nich zakocha- jego uczucie będzie nieustannie wystawiane na ciężkie próby. I nie tylko jego, bo ludzie zwykle mają przyjaciół i znajomych. Ci też muszą przejść parę testów, w których nagrodą jest przetrwanie. Niektórzy z nich nawet zaczną darzyć psiaki uczuciem- ci mają pozamiatane na maksa, a byt ich staje się niepewny. Ale przecież sami chcieli.
A dokładniej- sama chciałam.

Brak komentarzy: