środa, 25 maja 2011

68. Nuka i Jackie (3)

Okruchy wspomnień, które powyżej opisałam zostaną ze mną na zawsze. Nowych, niestety, nie będzie. Historia Nuki i Jackiego już się opowiedziała, a jej niezasłużony finał miał miejsce kilka dni temu.

W scenerii sielsko-leśnej, moja przyjaciółka spacerowała za swoją zwierzyną w postaci husky sztuk dwie. Dzień był skwarny i słoneczny, nie dziwne więc, że Dino (stateczny i lekko leniwy bernardyn) nie przyłączył się do spacerowiczów. Dino nade wszystko ceni sobie spokój i umiarkowanie we wszystkim, wysiłku fizycznym też. Abo to pies wie, czy danego dnia nie przyjdzie mu, na przykład, zaszczekać w sprawie prywatnej lub urzędowej? I co jeżeli wtedy zabraknie mu energii, którą utracił hasając wcześniej bezrozumnie po lesie? Takiego ryzyka żaden szanujący się bernardyn nie podejmie, zwłaszcza w upalny dzień. (Może gdyby był z resztą psów, wypadki potoczyłyby się inaczej.)

Nuka i Jackie nie znały prawa zachowania energii na później, więc ochoczo angażowały się we wszelkiego rodzaju przechadzki. Ostatnio zrobiły się jakby bardziej otwarte na kontakty z innymi przedstawicielami świata zwierząt, w szczególności z sarnami i jeleniami. Jak się nad tym zastanowić- wybór ze wszech miar słuszny i logiczny. Sarny i jelenie posiadają cechę, której większości ludzi brakuje- potrafią biec szybko i stosunkowo długo. Dla psów husky to kompani w sam raz do ćwiczenia biegów przełajowych. A że wyżej wymienione rogacze najszczęśliwsze z powodu huskich zalotów nie były, to już ich problem. Pragnę dodać, że życie zwierzyny płowej nie było w żadnym momencie zagrożone- dla Nuki i Jackiego liczyło się, by gonić ‘króliczka’, a nie go złapać. (Przy okazji, ciekawe co by się stało, gdyby taką sarnę dogoniły? Założę się, że nie wiedziałyby, co z tym fantem zrobić. Ale tego się już nigdy na pewno nie dowiem.)

Wracajmy do tamtego dnia. Jak wspomniałam, moja przyjaciółka spacerowała po lesie (swoim osobistym, prywatnym lesie), wokół niej biegały Nuka i Jackie. W pewnej chwili wśród drzew zamajaczyła sylwetka sarny. Psy tylko na to czekały- spojrzały po sobie porozumiewawczo i ruszyły jak wystrzelone z procy w jej kierunku. Mojej przyjaciółce pozostało ruszyć za nimi. Tak też zrobiła. Na chwilę straciła oba z oczu, ale nie wzbudziło to w niej zaniepokojenia ( jak wcześniej pisałam, psy nigdy nie znikały z pola widzenia na długo). Nic więc dziwnego, że spodziewała się wkrótce zobaczyć jak suną w jej stronę z zadowolonym wyrazem pyska, że tak mężnie płochliwą sarnę pogoniły. A nawet prawie dopadły. Już były tuż, tuż. Już prawie ją miały. Ale im nawiała ( tym momencie wyraz psich pysków zmieniał się na bardziej zasępiony, ale tylko na krótko- bo to jedna sarna w lesie?)

Zamiast widoku pędzących w jej stronę psów, usłyszała huk wystrzału. A potem cisza. Przerażająco głęboka. Rzuciła się w stronę, z której padł strzał, mając nadzieję, że to, co podskórnie przeczuwała się nie sprawdzi. Przecież to niemożliwe, takie rzeczy tylko w filmach się dzieją. Nie, na pewno nic się nie stało, trzeba tylko szybko te psy połapać i do domu doprowadzić. Wszystko będzie dobrze, musi być.

Nuka leżała nieruchomo na leśnej ściółce, a z ogromnej rany w jej boku wypłynęło wiadro krwi. Obok warował Jackie. Nieprzytomnym wzrokiem wpatrywał się w bezwładne ciało swojej siostry. Gdy moja przyjaciółka próbowała się do nich zbliżyć- zacharczał tak groźnie, że cofnęła się w pół kroku. Wtedy, na linii horyzontu wyłonił się zarys męskiej sylwetki, w ręce trzymał sztucer. Szedł szukając wzrokiem swojej zdobyczy (spodziewał się znaleźć upolowaną sarnę). Widząc go Jackie zerwał się na równe łapy, cały się spiął i zesztywniał, by następnie ruszyć opętańczym galopem w stronę nadchodzącego myśliwego. Z jego gardła wydobywał się przerażający skowyt.

Myśliwy spanikował i po raz drugi nacisnął spust. Był dobrym strzelcem.

Tak kończy się dla świata historia Nuki i Jackiego. Były na nim krótko, ale tych, którym dane było je poznać, nauczyły, co to przyjaźń, odwaga i wierność. Taka naprawdę i na zawsze.

2 komentarze:

Amber7 pisze...

Nie! To nie moze byc prawda... Jackie i Nuka... :(
Nie bedzie wiecej historii o Jackie'm i Nuce??? :'(
Aylla, tak mi przykro. Wiem jak (mimo wszystko) uwielbialas te psiaki :)

Becia pisze...

Ayllutka, strasznie mi przykro!!!