poniedziałek, 11 kwietnia 2011

61. Na kłopoty – sklep wielkopowierzchniowy (1)

Czas akcji: sobota, 9.04.2011
Miejsce akcji: sklep wielkopowierzchniowy
Rodzaj przeżycia: żenada z dreszczykiem

Mam dar, unikalny i nie do pozazdroszczenia. Dar ten polega na przyciąganiu sytuacji kłopotliwych, żenujących bądź niebezpiecznych (pisałam już wcześniej o mojej przygodzie z małym lwem oraz ‘randce z wieszakiem’). Taki ‘talent’ zwykle mija z wiekiem, ale nie w moim wypadku- ja ten podarunek od losu otrzymałam na zawsze. No, w każdym razie, na wiele lat.

Zaczęło się zupełnie niewinnie, od przypadkowego spotkania z dawno niewidzianym znajomym. Podczas tego przypadkowego spotkania, zupełnie przypadkiem okazało się, że przypadkowo oboje mamy jakieś sprawy zakupowe do załatwienia w pewnym sklepie. Mój znajomy (zwany dalej Przystojnym Blondynem, w skrócie: PB) był zdecydowany udać się tam jeszcze tamtego dnia. Udało mu się namówić mnie na wspólny wypad i tak- kilkanaście minut później- siedzieliśmy już w jego samochodzie, gadając o dawnych czasach i rzeczach mniej lub bardziej istotnych. Mimo, że z miejsca mojego zamieszkania do owego sklepu jest hektar drogi, podróż minęła szybko i sympatycznie. Miłe złego początki.

W sklepie panował gwar i harmider typowy dla sobotniego popołudnia. Przetaczał się po nim tłum ludzi: część szukając potrzebnych im rzeczy, część gapiąc się po prostu na wydające się nie mieć końca rzędy stołów, kanap, filiżanek, poduszek, wszelkiej maści pluszaków i innych przyborów kuchennych. W tej ciżbie przedzieraliśmy się również my- jedni z wielu, wydawałoby się niczym szczególnym się niewyróżniający. A jednak.

PB
( z zawadiackim uśmiechem i lekko szyderczym tonem)

Ayllutka, czy ty przypadkiem czegoś po drodze nie zawinęłaś z ekspozycji?

JA
( święte oburzenie w głosie)

Zwariowałeś?! Co Ci do głowy strzeliło?!

PB
(teatralnym szeptem)

Tak tylko pytam, bo mam wrażenie, że ten ochroniarz (lekki gest głową w stronę faceta z plakietką ‘Security’ na czarnym, byle jak skrojonym garniturku) łazi za nami od jakiegoś czasu.

JA
(ton mniej urażony, ale zawsze)

To się głupio nie pytaj! W życiu niczego nie ukradłam
i zaczynać nie zamierzam. A może Tobie się coś do rączek przykleiło?
(uśmiech słodkiej idiotki plus trzepot rzęs)

PB

Nie żartuj. Czysty jak łza jestem, cudzego nie tykam!

JA
……………………


(Chętnie natomiast tykasz tych, którzy cudze tykają- pomyślałam sobie.)

Na dowód czystości swej, PB władował obie ręce do kieszeni kurtki z zamiarem wywrócenia ich na drugą stronę, w ten sposób chcąc dowieść mi swej niewinności. Gdy to robił, poły jego kurtki rozchyliły się szeroko, a moim przerażonym oczom ukazał się widok tyleż niezwykły, co i fascynujący.

Ale o tym opowiem Wam, gdy już zupełnie ochłonę.

3 komentarze:

Becia pisze...

No wiesz co?!?!? Tak urwać w najlepszym momencie??? Czekam z niecierpliwością na cd!!!!

Aryel1 pisze...

Sensacja przygodowa z domieszką horroru:) Córa czytała z wypiekami na twarzy.

Amber7 pisze...

wie gdzie urwac, skubana, co? :D