wtorek, 3 sierpnia 2010

12. Miło to już było

Wkurzak łypie na mnie i zerka na zegarek. Robi to z takim namaszczeniem i w tak teatralny sposób, że niejeden aktor dramatyczny mógłby mu tej minikreacji pozazdrościć. Nie mam pojęcia, czego on chce, ale wiem na pewno, że dziękując Wkurzakowi nawarzyłam sobie niezłego piwa. Niby nic wielkiego, ale wpis ten miał na Wkurzaka wpływ przeogromny. Zupełnie go rozbisurmanił, jak gwiazda filmowa zaczął się Wkurzak zachowywać ( choć, umówmy się, z urody to tak bardziej do radia się Wkurzak nadaje). Jak Cerber pilnuje, żebym go zawsze pisała z dużej litery. Z uporem godnym lepszej sprawy dba, aby jego imię pojawiało się w tekście w przynajmniej co drugiej linijce. Jeszcze chwila, a do Urzędu Patentowego mnie zgłosi, żebym mu tantiemy za używanie nazwy płaciła!

Jednym słowem- wyhodowałam potwora na własnym komputerze. Najgorszego z możliwych, bo potwora w pretensjach, co to przez ułamek sekundy uznania liznął i tego uczucia będzie się trzymał jak mucha lepu. Rezultat jest łatwy do przewidzenia: Wkurzak będzie się krygował, nadymał i udawał króla świata tego dopóty, dopóki mu się nie znudzi, albo go mięśnie rozdętych policzków i/lub kręgosłupa- wyprostowanego jak struna- nie rozbolą. Ale dla mnie liczy się międzyczas- okres, w którym mizdrzący się i napuszony dumą wątpliwą Wkurzak życie mi do reszty utruje. Wiem, że długo to nie potrwa, Wkurzak w końcu oprzytomnieje i wróci do regularnego wkurzania na różnych frontach, w godzinach urzędowania i poza nimi. (Ze dziwieniem stwierdzam, że nie mogę już się tego doczekać.) Ale póki co, gwiazdorzy na potęgę.

Aby moje cierpienie nie poszło zupełnie na marne, należałoby wyciągnąć z tej sytuacji wniosek krzepiący serce, instruujący jak w przyszłości uniknąć podobnie niedogodnych sytuacji. Niestety, nic optymistycznego nie przychodzi mi do głowy, poza starą prawdą, która mówi, że każdy dobry uczynek musi być ukarany, a kara winna być długa i dotkliwa. Tak się kończy działanie spontaniczne, poddawanie się nastrojowi chwili, truchtanie za głosem serca. I rady na to nie ma, bo i być nie może. Gdy powierzamy nasze emocje innym, oni przejmują władztwo i mają prawo rozporządzać nimi wedle własnej woli. My możemy mieć tylko nadzieję, że wypuszczone jak gołębie uczucia, wrócą do nas z gałązkami oliwnymi w dziobach.

Wkurzak zerka na zegarek coraz częściej i coraz wymowniej spogląda w moim kierunku. Nadal nie mam pojęcia, co jest na rzeczy, a on nadal spodziewa się, że będę czytała w jego myślach. Impas trwa.


W przyszłości, jak wpadnę na pomysł otwierania serca przed Wkurzakiem, to zawartość opakuje w papier z napisem: HANDLE WITH CARE!

7 komentarzy:

Amber7 pisze...

Impas? ...nadal trwa? :) ciekawi mnie o co mu chodzilo :)

Aylla pisze...

Takie rzeczy, kochanieńka, to tylko Wkurzak wie :)

Amber7 pisze...

Wow! Cos niemozliwego... Wkurzak mnie wkurzyl! Po raz pierwszy wkurzyl, a nie rozbawil! ;)

Aryel1 pisze...

Za dobra dla niego byłaś, za grzeczna. Czas na wakacyjne lenistwo, zobaczysz jak spokornieje :) Brzydal!

Aylla pisze...

Hallleluuujjjaaaahhh! Czas najwyższy, aby Szanowne Panie na oczy przejrzały i prawdę dostrzegły- Wkurzak jest wkurzający, to ja jestem najmilejszą osóbką pod słońcem, a nie on! :)

Wkurzak pisze...

@ Aryel:Przeczytałem Twój komentarz do dzisiejszego posta i twierdzę, że nazwanie mnie "Brzydalem" nie jest jedynie określeniem stanu faktycznego ( z czym się nie zgadzam), lecz posiada negatywne nacechowanie emocjonalne.Obraziłem się na Ciebie. Jak Ty będziesz dalej z tą wiedzą żyć- nie mam pojęcia. :(

Aryel1 pisze...

O Matko! Czuję się zmieszana, ale nie wstrząśnięta.
Aylla, modlę się za Ciebie- ja na Twoim miejscu już bym go udusiła. Paskuda (do Wkurzaka: tak, zdaję sobie sprawę z negatywnego nacechowania emocjonalnego tego określenia :P )