poniedziałek, 2 sierpnia 2010

11. Do Wkurzaka

Drogi Wkurzaku,

Jesteśmy już ze sobą tyle lat, że chyba wolno mi zwracać się do Ciebie per ‘drogi’? Wiem, wiem, nie zawsze się między nami układało, ale były też chwile wytchnienia od wzajemnych pretensji i oskarżeń. I choć w większości Ty prowokowałeś nasze scysje, jestem w stanie Ci wybaczyć. W końcu to twoja rola, do tego się urodziłeś. Aha, i nie nadymaj się i nie strosz tych swoich pięciu włosów nieokreślonego koloru- w starciu z prawdą jesteś bez szans. Wkurzakiem jesteś i Wkurzakiem pozostaniesz! I nie wkurzaj mnie machając mi tą kościstą rączką przed nosem. Niczego nie zmienisz, tylko mi monitor zasłaniasz…….
Wkurzak, ja nie żartuję!

Na te wydęte smutno usteczka też się nie nabiorę- tyle razy już je widziałam, pora spróbować czegoś nowego. Znam Cię jak nikt inny, znam wszystkie Twoje małe gierki i podstępne knowania. No pewnie, pewnie- wyjdź z pokoju powłócząc nogami, z miną cierpiętnika i nadzieją, że ten krojący serce na plasterki obrazek tak mnie łupnie, że się wzruszę do łzów. Oj, Wkurzak, jaki Ty przewidywalny jesteś! Czy Ty poważnie myślisz, że jak Cię nie widzę, to nie wiem, że Ci się facjata jarzy w złośliwym uśmiechu?

Aha, postanowiło się wrócić? I władować mi się na poręcz fotela. Swoją drogą, Ty to masz, Wkurzak, talent- zawsze tak się usadowisz, że twoja stopa drąży mi dziurę między żebrami albo w kręgosłupie. Dar od Boga, nie ma co.


Teraz się skup - będzie patetycznie. Trochę mi trudno, ale co tam. Mówiąc prosto
z mostu, chciałabym Ci podziękować. (No coś się tak zawiesił, Wkurzak, przecież uprzedzałam. Spróbuj oddychać równomiernie i nie wierć się na oparciu krzesła.
No, już dobrze?)

Jesteśmy innym wdzięczni za dawanie nam tego, czego nam samym w danej chwili brakuje. A mnie czasami brakuje odwagi, chęci, cierpliwości…. długo by wymieniać. Czasami potrzebuję, żeby mnie ktoś maczugą szturchnął albo łapką przed nosem pomachał. I wtedy pojawiasz się Ty. I szturchasz i machasz. I wkurzasz, że hej! Nie dajesz mi zapaść się w wygodnym fotelu rozleniwienia i dobrego sobie bycia bez powodu. Gonisz mnie po ścieżkach, które lubią odwiedzać ludzkie myśli z determinacją poganiacza wielbłądów, gdy na linii horyzontu widzi już ziemię obiecaną oazy. Rzadko dajesz odpocząć, ale i zgnuśnieć nie pozwolisz. I trwasz przy mnie, mimo, że na Ciebie wrzeszczę i do kąta posyłam.

Dziękuję za upór i konsekwencję, doceniam niezłomność działań. Niczego nie obiecuję- za dobrze mnie znasz, żeby kupić w ciemno obietnice składane pod wpływem chwili.

Dobrze, że jesteś.

Z poważaniem,

Ja

2 komentarze:

Amber7 pisze...

:D ...normalnie widze go jak siedzi na tej poreczy fotela i wierci ci dziure w zebrach! LOL!

Hmm... Trzeba to chyba uwiecznic?

Aylla pisze...

Hmmm.... Można to chyba odtworzyć z wyobraźni i przelać na papier *wink, wink*