sobota, 7 sierpnia 2010

15. Popołudnie z życia osoby remontowanej

Godz. 14.23-Wiertarki plus piły

Godz. 15.17- Jak wyżej plus wrzask jednego z miłych panów, któremu zapodział się jakiś przedmiot bardzo mu w danej chwili potrzebny

Godz. 16.08- Młot pneumatyczny ( lub jakaś inna maszyna wydająca równie sympatyczny dźwięk)

Wkurzak od dłuższego czasu czegoś obsesyjnie szuka, narobił takiego samego bałaganu wewnątrz, jak mili panowie na zewnątrz. Nie wiem, czego szuka, ale tematu nie drążę- mniej wiesz, lepiej śpisz.

Godz. 16.52- Przez ogólny zgiełk narzędzi przebił się chropawy głos pana majstra. Postanowiłam wziąć sobie do serca słowa, którymi upominał jednego z miłych panów (a bo to człowiek wie, jaki zawód przyjdzie mu w życiu wykonywać?). Okazuje się, że jak człek stoi na rusztowaniu, to w żadnym razie nie powinien odbierać rozmów przychodzących na telefon komórkowy od wybranki serca, gdyż może to skutkować upadkiem z dużej wysokości, a to z kolei, licznymi urazami kończyn ( w najlepszym razie) lub bardzo nieestetyczną śmiercią przez rozmaślenie na chodniku. A w ogóle, na rusztowanie telefonu komórkowego nie ma potrzeby targać, skoro nie należy go odbierać. (Wypowiedź pana majstra była o wiele krótsza i bardziej kwiecista, szczególnie spodobało mi się użycie słowa ”kulasy” na określenie kończyn dolnych oraz słowa „rozpirzyć" na określenie odniesienia wielorakich urazów wewnętrznych spowodowanych upadkiem z rusztowania. Bardzo rozczarowało mnie natomiast nazwanie wybranki serca mianem części ciała, którą posiadają przecież obie płcie.)

Godz. 17.08- Wkurzak znalazł, czego szukał. Na szczęście, ja we właściwym momencie znalazłam Wkurzaka. Stał na balkonie z tym w łapie!


Okazuje się, że Wkurzak postanowił twórczo rozwiązać problem hałasu poprzez nadpiłowanie rusztowania, na którym stoją mili panowie. Brak mi słów!

Godz. 17.19 - Ogólne walenie, świdrowanie, buczenie, łomotanie. Zastanawiam się, czy nie zwolnić Wkurzaka z odbycia reszty kary (klęczy teraz w kącie na grochu i pochlipuje smutno).

Godz. 17.25- Postanowiłam się nie łamać- Wkurzak odbył resztę kary. Niech wie, że za swoje uczynki się płaci. Przecież niedawno twierdziłam, że nie można pozorować życia, trzeba go doświadczać. No to Wkurzak doświadczył.

Godz. 18.30- Szukam w Internecie numeru telefonu do Inspekcji Pracy. Chcę się upewnić, czy wolno jest zmuszać miłych panów do hałasowania już jedenaście i pół godziny. Przecież w tym kraju obowiązuje ośmiogodzinny dzień pracy.

U Wkurzaka rozwinął się syndrom sztokholmski- pokochał swoich oprawców, konwersuje z nimi rezolutnie na balkonie.

Godz. 18.37- Znalazłam numer do Inspekcji Pracy, ale Wkurzak mówi, że nie ma co dzwonić. Okazuje się, że to nie są cały czas ci sami mili panowie, więc powód do interwencji nie istnieje. I tak mój pomysł, aby twórczo rozwiązać problem hałasu rękami instytucji państwowej nie wypalił. Wkurzak się nawet ucieszył, że mi nie wyszło- taka mała zemsta za ten groch.

Godz. 19.18- Cisza, aż uszy bolą. Nic nie świszczy, nie wali, nie łupie. No, teraz to można żyć! Szkoda tylko, że jestem już zbyt zmęczona, żeby się z życiem brać za bary. Nie wiem jak miłych panów, ale mnie ten dzień zupełnie wykończył. Tak więc, Drogi Czytelniku, jeżeli liczysz na błyskotliwą pointę, to obawiam się, że nie mam Ci niczego do zaoferowania. Odpłynę sobie teraz w świat spokojnej lektury tekstów napisanych przez mądrzejszych ode mnie, co i Tobie polecam.


P.S. Następnego dnia, godz. 7.02- Powietrze przecina dźwięk piły i/lub wiertarki. Jest tak nagły i agresywny, że mózg nie ma czasu na żadne stany przejściowe, musi natychmiast przestawić się na tryb pełnego działania. Ciało podążą za nim- właścicielka ciała zrywa się na równe nogi. Szybki rzut oka na miejsce zakwaterowania wystarczy, aby z grubsza wykluczyć znane już ewentualności……………………

2 komentarze:

Ewa pisze...

Biedna Aylla. Co ty przejdziesz z tym Wkurzakiem.
A do tego jeszcze ten remont za oknem.

Amber7 pisze...

Hang on, jeszcze tylko 2 dni i nastapi zmiana otoczenia, zapomnisz o halasach, milych panach.. itp :)